W przypadku tak znanej osoby jak Zbigniew Brzeziński jest rzeczą naturalną, że na przestrzeni lat powstało mnóstwo anegdot, plotek czy nawet pomówień. Co ciekawe, wielu Amerykanów ze szczytów władzy czy biznesu wciąż "pamięta" o rzeczach, które nigdy nie miały miejsca... Cóż, widocznie tak jest skonstruowana pamięć ludzka, że fakty nie mogą zetrzeć śladu pozostawionego przez wystarczająco wiele razy powtórzoną nieprawdę...
Watykan, październik 1978 roku. Jan Paweł II uśmiecha się po szelmowsku od ucha do ucha, mówiąc: „Dziękuję, panie profesorze. Rozumiem, że to panu zawdzięczam pracę w Stolicy Piotrowej”. Brzeziński też się śmieje. Karol Wojtyła czyni oczywiście aluzję do kolportowanej przez Moskwę teorii, że wybór Polaka na papieża nie był przypadkiem, że na decyzję kardynalskiego konklawe wpływ miał Waszyngton, upatrując w papieżu-Polaku narzędzia do walki z Sowietami, a historii pomogła Centralna Agencja Wywiadowcza.
Brzeziński wspomina tę rozmowę z odrobiną wzruszenia, ale nie jest w stanie powstrzymać chichotu. Kolejna spiskowa teoria była albo produktem paranoi, albo tylko jedną z wielu prób robienia światu wody z mózgu, choć jak pokazało życie, fakt, że zwierzchnikiem potężnego Kościoła katolickiego na świecie i doradcą prezydenta najpotężniejszego w świecie mocarstwa byli ludzie urodzeni w Polsce, nie pozostał bez znaczenia dla buntu polskich robotników przeciw komunistycznej tyranii.
Kilka miesięcy później Deng Xiaoping, faktyczny lider Chin po śmierci Mao, ledwo się rozpakował w Blair House naprzeciwko Białego Domu, gdy na swą pierwszą kolację w Ameryce rusza do domu państwa Brzezińskich. Do stołu podają dzieci doradcy prezydenta Cartera, menu jest amerykańskie, ale gospodarz na wzmocnienie serwuje rosyjską wódkę, prezent od sowieckiego ambasadora Dobrynina. Komunista-heretyk jest rozbawiony, gdy antykomunista Brzeziński mówi mu, że piją ulubiony trunek komunisty Breżniewa.
Już teraz możesz zadać pytanie Lubowskiemu na temat książki w portalu Wisdio.com - pytanie zostanie przesłane do autora. Zapraszamy do odwiedzenia profilu Lubowskiego w portalu Facebook.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz