wtorek, 6 grudnia 2011

Andrzej Lubowski: Słabość Chin

W miarę jak Chiń­czy­kom rosną muskuły, rośnie także per­spek­tywa kon­fron­ta­cji z Ame­ryką. Pyta­nie jakiej.

Yan Xuetong, dzie­kan Insty­tutu Współ­cze­snych Sto­sun­ków Mię­dzy­na­ro­do­wych Uni­wer­sy­tetu Tsin­gua w Peki­nie, jed­nego z naj­bar­dziej pre­sti­żo­wych, któ­rej absol­wen­tami są obecny szef par­tii i pre­zy­dent, wice­pre­zy­dent i szef banku cen­tral­nego, opu­bli­ko­wał w New York Times tekst na temat tej rywa­li­za­cji. Klucz do wpły­wów na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej – pisze – to wła­dza poli­tyczna, a cen­tralny jej atry­but to moral­ność.  Odwo­łu­jąc się do sta­rej filo­zo­fii chiń­skiej Yan Xuetong wyróż­nia 3 typy przy­wódz­twa: wła­dzę huma­ni­styczną, hege­mo­nię i tyra­nię. Filo­zo­fo­wie byli zgodni, że ten pierw­szy typ – zaskar­bie­nie sobie serc i umy­słów wewnątrz kraju i poza jego gra­ni­cami - to spo­sób na zwy­cię­stwo w rywa­li­za­cji międzynarodowej.

I tu jego zda­niem leży główna sła­bość współ­cze­snych Chin. Ame­ryka, powiada, ma znacz­nie lep­sze sto­sunki z resztą świata niż Chiny. USA mają ponad 50 for­mal­nych soju­szy woj­sko­wych, a Chiny nie mają żad­nego. Pre­zy­dent Obama - pisze Yan Xuetong – popeł­nił stra­te­giczne błędy w Afga­ni­sta­nie, Iraku i Libii, ale jego dzia­ła­nia dowo­dzą, że Waszyng­ton jest w sta­nie pro­wa­dzić rów­no­cze­śnie trzy wojny poza swymi gra­ni­cami. Armia chiń­ska nato­miast nie wal­czyła z nikim od czasu wojny z Wiet­na­mem w 1984 roku i bar­dzo nie­wielu z jej dowód­ców, nie mówiąc o żoł­nier­zach, ma jakie­kol­wiek doświad­cze­nia z pola walki.

By kon­ku­ro­wać z Ame­ryką, Chiny muszą zmie­nić swe prio­ry­tety: mniej naci­sku na tempo wzro­stu, a wię­cej na har­mo­nijny roz­wój, zmniej­sza­nie roz­war­stwie­nia mająt­ko­wego, mniej korup­cji. Muszą sobie uświa­do­mić, pod­kre­śla, że ich nowy sta­tus mocar­stwa eko­no­micz­nego nakłada na nie także nowe obo­wiązki, na przy­kład ochronę słab­szych part­ne­rów, tak jak Ame­ryka czyni to wzglę­dem Europy i Zatoki Per­skiej. W poli­tyce wewnętrz­nej kraj musi się­gnąć do tra­dy­cji mery­to­kra­cji: dobie­rać sobie lide­rów nie tylko o zdol­no­ściach admi­ni­stra­cyj­nych i tech­nicz­nych, ale ludzi mądrych i szlachetnych.

Źródło: Studio Opinii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz